Wiosna już za pasem, w drodze pierwsze zielone chińskie herbaty z tegorocznych zbiorów a w perspektywie Darjeelingi First Flush. Oznacza to najlepszy okres w roku dla każdego herbaciarza, podczas gdy nazbierało mi się sporo zaległości z opisaniem herbat pochodzących jeszcze z ubiegłego roku. Korzystając z jednego z pierwszych ciepłych dni, postanowiłem zabrać w plener herbatę, którą już dawno powinienem wziąć na warsztat. Poznajcie zatem bliżej purpurową Ye Sheng Hong Cha.

Opisywana dzisiaj herbata pochodzi z chińskiej prowincji Yunnan, z powiatu Dehong położonego na zachodzie przy granicy z Birmą.
Liście składające się na susz zostały zebrane ręcznie wiosną 2017 roku, z dziko rosnących drzew odmiany Assamica Dehongensis, rosnących w tamtejszych lasach na wysokości od 1600 do 2200 metrów n.p.m. Zbiory zostały poddane pieczołowitej ręcznej obróbce, polegającej na podłużnym skręceniu i stosunkowo lekkim utlenieniu, niezbędnymi do otrzymania herbaty Hong Cha. Następnie po wysuszeniu liście zostały krótko podprażone w niskiej temperaturze. Otrzymana w ten oto sposób herbata jest w stu procentach organiczna, gdyż dzikie rośliny same bronią się przed nielicznymi na tych wysokościach szkodnikami. Wszystko to sprawia, że całkowita produkcja tej wyjątkowej herbaty, wynosi zaledwie kilkadziesiąt kilogramów rocznie, co czyni ją dość unikalną na naszym rodzimym rynku.

Tradycyjnie do parzenia herbat Hong Cha używam glinianego czajniczka o pojemności 120 mililitrów, który dobrze utrzymuje temperaturę tak potrzebną do wydobycia pełni smaku. Wygrzane naczynie po wsypaniu suszu, natychmiast wypełniło się aromatem melasy, kandyzowanego brązowego cukru, słodu zbożowego i świeżo wypieczonej skórki od chleba.

I) 3g / 120 ml / 96 stopni C / 1,5 minuty
Kolor naparu wyszedł bardzo jasny, co dodatkowo świadczy o dość niskim stopniu utlenienia liści jak na herbatę Hong Cha. Smak okazał się niezwykle łagodny i subtelny, zdominowany przez słodowe i chlebowe nuty z akcentami suchej roślinności jak aromat skoszonej i wyschniętej łąki. Brak najmniejszej szorstkości wynikającej z tanin czyni napar jedwabisty w ustach a pozostający po przełknięciu posmak, towarzyszył mi przez długie minuty aż do kolejnego parzenia.

II) 3g / 120 ml / 96 stopni C / 2,5 minuty
Kolor drugiego parzenia zyskał na intensywności, ale pozostał jasny. Smak stał się nieco twardszy, o wszystkich swoich poprzednich walorach, które schodząc nieco na drugi plan, ustąpiły miejsca słodyczy melasy rozchodzącej się po ustach w pełni swej okazałości.

III) 3g / 120 ml / 96 stopni C / 5 minut
Herbata okazała się bardzo stała w uwalnianych przez siebie smakach i aromatach. Wygląda też na to, że jest bardzo cierpliwa i trudno ją zepsuć. To parzenie może trochę złagodniało, ale nadal jest bardzo podobne do poprzedniego. Na największą uwagę zasługuje jednak posmak, który czułem w ustach jeszcze jakieś 20 minut po zakończeniu zdjęć, gdy wracałem do domu. Pierwszy raz spotkałem się z tak niesamowicie długą końcówką.

Ye Sheng Hong Cha to z całą pewnością niezwykła herbata. Polecam spróbować każdemu utlenianych herbat purpurowych tego typu, choćby aby podnieść swój poziom wiedzy i obycia herbacianego. Jedynie miłośnicy ortodoksyjnych herbat czarnych w naszym europejskim rozumieniu, mogą się poczuć rozczarowani, gdyż nie uświadczymy w niej ani trochę garbników i cierpkości, które można cenić w takich naparach.