Silver Strands 2018

Od dłuższego czasu na moim chapanie zagościły tegoroczne wiosenne herbaty zielone. Muszę przyznać, że ich konsumpcja zaczęła trącić nieco monotonią i nudą. Dlatego kolejną wiosenną herbatę zieloną, jaką postanowiłem opisać na blogu, czyli Silver Strands 2018, zaparzyłem dość oryginalną metodą zwaną Grandpa Style.

4
Poskręcane liście i pąki Silver Strands.

Susz ten został wyprodukowany z liści zebranych na przełomie lutego i marca 2018 roku z drzew odmiany Camellia Assamica w regionie Simao. Jest to prosta zielona herbata, którą śmiało, można nazwać codzienną. Intensywnie pachnące świeżością młode, wysuszone listki są uszlachetnione sporą ilością srebrzystych tipsów. Jednak najbardziej interesująca jest sama metoda parzenia, jaką zastosowałem dla tej herbaty z Yunnanu. Polega ona na prostym przygotowaniu naparu w szklanym i wysokim naczyniu oraz piciu z niego jednocześnie bez odcedzania liści, używając nieco mniej suszu i cieplejszej wody. Przy takiej metodzie parzenia obowiązuje zasadniczo tylko jedna sztywna reguła — nigdy nie dopijamy naparu do końca, lecz gdy zostanie go około 1/3 dolewamy świeżej wody i cieszymy się ponownie swoim ulubionym napojem. Osobiście lubię czasami w ten sposób odpocząć od pewnego rygoru pilnowania czasu, temperatury i całej dbałości o wszelkie herbaciane detale, tak ważne przy starannym przygotowywaniu swoich ulubionych gatunków herbat. Prostota podczas takiego parzenia daje przyjemny powiew nowości, a widok tańczących w naczyniu liści dodatkowo cieszy oczy.

2
Taniec herbacianych liści to zawsze miłe dla oka widowisko.

Do dzisiejszego parzenia użyłem 2 gramów herbaty i wody o temperaturze 85 stopni C w ilości około 200-250 mililitrów. Najpierw wsypałem susz, a potem zalałem go wodą, która to kolejność ma znaczenie przy dalszym piciu, aby uniknąć konsumpcji pływających liści. Pijąc w ten sposób herbatę, trudno odróżnić kolejne parzenia a intensywność naparu reguluje się poprzez dolewanie wody. Wbrew pozorom liście nie przeparzają się mimo ciągłego kontaktu z wodą a otrzymany napój jest co prawda lżejszy i mniej aromatyczny niż przy tradycyjnym parzeniu, ale nadal przyjemnie słodki i pełny świeżych wiosennych warzywnych nut. Mokre liście pokornie utrzymują się na dnie, umożliwiając swobodne picie. Trzeba jedynie na początku uważać, aby się nie poparzyć, ale przy odrobinie wprawy, taki sposób przygotowania swojej ulubionej herbaty staje się całkowicie intuicyjny. Jest to też bardzo wydajna metoda, bo przez te dwa gramy liści przelałem łącznie około pół litra wody, a mimo to napar przez cały czas miał podobne walory smakowe.

3
Najprostszy sposób na pyszną herbatę w plenerze. 

A Wy, w jaki sposób urozmaicacie sobie herbacianą codzienność?


3 myśli w temacie “Silver Strands 2018

  1. W ostatnim czasie pewnym urozmaiceniem dla mnie było parzenie herbaty w dużych dzbankach dla kilku osób, i tak jak takie parzenie jest oczywiście znacznie gorsze, to tak czasami używając mniej suszu niż się powinno, napar potrafi się ciekawie zbalansować w takim dzbanku. Np jedna z ostatnich chińskich sencha zaparzyła się w miarę dobrze w proporcji 14g-1.7l.

    Jeśli chodzi o trochę inne rzeczy, próbowałeś zrobić kiedyś zieloną herbatę w zimnej wodzie? i nie chodzi mi tutaj o typowe „cold brew”. Normalne w miarę dobre parzenie zielonej to 1 zalanie-150ml-1:30min, w kolejnych zalaniach wydłużać czas o 30s, a jeśli użyć do tego wody o temperaturze pokojowej (w moim przypadku prosto z butelki) można się ciekawie zaskoczyć jak dużo potrafi z siebie herbata smaku oddać jak na tak zimną wodę.

    Polubienie

    1. Z całą pewnością z herbatą warto eksperymentować i poznawać niesamowite możliwości, jakie nam oferuje. Nigdy jednak nie próbowałem zalewać liści wodą o temperaturze pokojowej. Trzeba będzie w takim razie spróbować, ale zastanawiam się czego najlepiej użyć do takiej metody? Tradycyjne cold brew stosuję obecnie codziennie i jest to świetny sposób na zużycie zeszłorocznych zapasów herbat lub takich, które po prostu na ciepło mi nie smakują 🙂

      Polubienie

      1. Nie pamiętam dokładnie na której herbacie to spróbowałem, nie widzę teraz tego w notatkach ale albo była to gunpowder temple of heaven albo bardziej prawdopodobnie misty green od czajnikowych – herbata o tym dość mocnym „słodko warzywnym” smaku, tak samo jak bi luo chun od ciebie. Myślę ze przetestowanie takiego sposobu może być dość ciekawe, nie trzeba wtedy wody podgrzewać ani nic więcej z tym robić, tylko wyporcjować sobie wszystko, zalać zimną wodą i potrzymać w wodzie tyle czasu ile normalne parzenie, chociaż pewnie nie każda herbata dobrze się zrobi takim sposobem, myślę też iż może jakiś bai mu dan by do tego pasował.

        Polubienie

Dodaj komentarz