Polemika nad tym, która metoda przygotowania herbacianego naparu jest lepsza, towarzyszy mi niemal przy każdej okazji, gdy rozmawiam o herbacie z osobami szerzej z nią niezwiązanymi. Nie potrafią one bowiem zrozumieć moich zachwytów nad mozolnym przygotowaniem tego z pozoru banalnego napoju w naczyniach wyglądających na pożyczone z domku dla lalek. Widzę również odwrotną tendencję osób nieco obytych z tematem, które parzyłyby metodą gongfu zawsze, wszędzie i wszystko, uznając ją za jedyny słuszny i poprawny sposób przygotowania herbacianego napoju. Postanowiłem stanąć pomiędzy tymi kompletnie odmiennymi frakcjami i zastanowić się, kiedy i w przypadku jakiej herbaty zastosować konkretną metodę.

Herbata jako napój towarzyszy każdego dnia zdecydowanej większości ludzi, którzy traktują ją jako coś oczywistego i normalnego. Dla nich, jak i dla każdej osoby nim wkroczyła na drogę herbaty, sposobem przygotowania naparu było zalanie torebki lub herbacianych liści gorącą wodą w dużym dzbanku, lub kubku. Wkraczając w rozbudowany świat herbat gatunkowych, siłą rzeczy zbliżamy się do kultury Dalekiego Wschodu, odkrywając tamtejsze sposoby przygotowania naparu praktykowane od stuleci. Trzeba więc w tym miejscu przyznać, że należy się im prym pierwszeństwa. Jednak nie każde okoliczności i zdecydowanie nie każda herbata nadają się do przygotowania tradycyjnymi wschodnimi metodami. Zobaczmy więc krótkie zestawienie, kiedy i co najlepiej jest parzyć poszczególnymi sposobami.

METODA WSCHODNIA— czyli parzenie dużej ilości suszu w małej ilości wody przez krótki czas i wielokotne zalewanie tych samych liści.
Kiedy:
– W domu, gdy mamy dostęp do wszystkich niezbędnych akcesoriów, dobrej wody i wystarczającej ilości czasu. Gdy możemy poświęcić herbacie maksimum uwagi, skupić się na każdym jej aspekcie i delektować smakiem ewoluującym w każdym kolejnym parzeniu. Gdy picie herbaty staje się momentem wypoczynku i relaksu, a nie zaspokajaniem pragnienia.
– W plenerze, gdzie naprawdę możemy zrozumieć, jaki związek ma herbata ze wschodnimi religiami i filozofią. Słysząc szum liści na wietrze i czując go na twarzy, patrząc na wzburzoną wodę w rzece czy słuchając śpiewu ptaków — zapewniam Was, że każdy łyk ulubionego naparu będzie smakował inaczej i wyjątkowo.
– Podczas spotkania herbacianego w dowolnym miejscu, aby pokazać zaproszonym gościom, jak niezwykły potrafi być napój, który znamy na co dzień w zupełnie innym wydaniu.

Co:
– Wszystkie herbaty Oolong i Hei Cha są stworzone do parzenia metodą wschodnią, która wydobywa głębię i złożoność ich smaków.
– Herbaty Hong Cha, które odkryją przed nami słodycz ukrytą w pełni utlenianej herbacie.
– Chińskie, japońskie, wietnamskie, koreańskie herbaty zielone, białe i żółte, których niesamowitą paletę smaków poznamy dopiero przy wschodnim parzeniu.

METODA ZACHODNIA — czyli parzenie małej ilości suszu w dużej ilości wody, zazwyczaj jednokrotnie przez dłuższy czas.
Kiedy:
– W domu jako napój do ugaszenia pragnienia, towarzysza posiłków lub rano, gdy brakuje czasu, a mamy ochotę na smaczny, ale niezbyt pracochłonny napar.
– W domu podczas wszelkich towarzyskich i rodzinnych okoliczności, gdy chcemy poczęstować gości dobrą herbatą, ale nie czynić z niej tematu spotkania.
– W pracy, gdy brakuje czasu i możliwości, a ulubiony kubek i papierowe filtry choć trochę pozwolą cieszyć się nam ulubionym napojem.
– W podroży, służbowej delegacji czy wakacjach, gdy chcemy zabrać ze sobą swoje ulubione smaki, ale brak miejsca w bagażu zmusza nas do uproszczenia herbacianych zwyczajów.

Co:
– Zdecydowanie wszystkie herbaty indyjskie i ceylońskie, które zdecydowanie dają lepsze efekty parzone metodą zachodnią. Do tej kategorii dołączyłbym jeszcze z afrykańskie, tureckie i irańskie, jeśli nie przygotujemy ich w tradycyjny dla tych krajów sposób.
– Wszystkie herbaty aromatyzowane sztucznie kompletnie nie nadają się do parzenia wschodnimi sposobami.
– Gatunkowe herbaty, które są zbyt pokruszone lub trochę zwietrzałe do parzenia gongfu.
– Każda herbata, jeśli nie zależy nam na głębi i koncentracji smaku, jaki oferuje.
Jeśli czegoś nie uwzględniłem w tym krótkim zestawieniu, zachęcam do jego uzupełnienia w komentarzach 🙂